Wood Workshop

Strug z historią

To nie jest zwykłe narzędzie. To strug, który dostałem od mojego taty. Ma już swoje lata – pewnie ze sto. Nie tata, oczywiście, ale strug. I co najciekawsze – wciąż działa. Nadal gładzi drewno tak, jak robił to dekady temu.

To symbol – tego, co trwałe, sprawdzone. Takie właśnie rzeczy chcemy tworzyć: solidne, proste, funkcjonalne. Z szacunkiem do rzemiosła i do ludzi, którzy je doceniają.

Ta strona to trochę jak przygoda, która zaczęła się wcześnie w dzieciństwie podczas obserwowania tego co można zrobić z drewnem i w drewnie. Od kładzenia boazerii tworzonej z króciaków, szlifowania i układania w wielkim blokowisku. Po to, co zwykłą siekierką prawdziwy rzemieślnik – stolarz wyprawiał. Obracał ją tak jak teraz to się robi maszynami. A budował dom z bali.

A później już jakoś samo przyszło. Tylko moment musiał być odpowiedni bo zawsze człowiek za czymś pędzi. I na nic nie ma czasu. A tu sytuacja się znienacka zmieniła spowodowana coronavirusowym lockoutem. Te kilka tygodni wystarczyło. I okazuje się że mamy pomysł na swoje hobby. I na dodatek ciekawe, wciągające i bardzo wymagające. Ale relaks i widok końcowy zachęca dalej do działania. Weekendy mam pełne …

Bale klejone

Nogi dla ławy dębowej. Ale zrobione i sklejone z sosnowego materiału. Wcześniej każdy bal 5cm opracowany, potem sklejany do 10cm. Heblowany i formowany w nogę. Potem frezowanie, klejenie i malowanie.

Stolik kawowy

Stolik dębowy, kawowy. Heblowany, lakierowany. Nogi skręcone plus klej. To taki pierwszy najpotrzebniejszy, podobno, mebel w naszym domu. Tak żona twierdzi.

Biurko

Biurko dębowe z szufladą. Wykonane całkowicie z tarcicy. Od początku do końca. Klejony blat, nogi. Skręcana całość.

Fajna sprawa własne balaty klejone: dębowe sosnowe, nawet modrzew, który ścięty był na działce taty i potem pocięty na mniejsze części. Blat suszy się nadal.
Czy to biurko, czy stolik. Zawsze dąb elegancko wygląda i się prezentuje. Głupia dziurka wykonana samemu cieszy.

Tak mnie kiedyś naszło i kupiłem na olx klika desek dębowych. Taka tarcica. Desek było z 9. Każda po 4m. Bardzo ciężkie. Nawet wynająłem samochód z wypożyczalni i pojechałem po dechy z żoną. Pierwszy raz prowadziłem taki duży samochód. Nie wiedziałem że na kat B można takie duże auta prowadzić. Nic, pojechaliśmy odebraliśmy. Potem były inne mniejsze tematy. A teraz jak chcę coś kupić jadę do tartaku. Kupuję tarcicę mokrą czy suszoną. Potem czeka mnie zawsze dużo pracy przy przygotowaniu materiału.